sobota, 21 lutego 2015

Drugi

-Mamo,błagam Cię,przestań ! ...Mamusiu ?
- Nie mów tak do mnie . Nie jestem Twoją mamą,a ty nie jesteś moją córką .
- Więc kim jestem ? 
- Pomyłką .



Sezon zimowy miał się zacząć za tydzień .
Mówiąc szczerze,cieszyłam się. Bardzo.
Podróżowanie między Lillehamer i Oslo znudziło mi się.
Perspektywa wyjazdu z Norwegii i pracą z jedną z najlepszą drużyną skoczków narciarskich na świecie odpowiadała mi.

Przeczesałam dłonią moje blond włosy,z którymi mocno kontrastowały pomalowane na czerwono usta.
Ostatni raz rozejrzałam się po pokoju,w którym mieszkałam przez ostatnie 6 lat.
Szaro-czerwone ściany,na których jeszcze wczoraj porozwieszane były przeróżne obrazy i zdjęcia,teraz były puste. Z półek poznikała część książek,biurko było dziwnie puste,nie było na nim stosu kartek,długopisów,kubków i talerzy ,a łóżko pierwszy raz odkąd tu zamieszkałam było złożone.
-Nastka ,już czas – powiedziała nieśmiało wychylająca się zza drzwi kobieta.
Jasmine.
Miała czterdziestkę na karku,a mimo to wyglądała jak nastolatka.
Czasem też tak się zachowywała,ale nikomu to nie przeszkadza ,wręcz przeciwnie -widząc w jej oczach wesołe ogniki i ten szeroki,szczery uśmiech, nie możesz się denerwować.
-Już idę -odpowiedziałam,zapinając czarną kurtkę aż pod samą szyję. Zima tutaj była bardzo sroga.
Zeszłyśmy na dół,gdzie Tom i Alex pakowali moje walizki do samochodu skoczka.
Założyłam na nogi kozaki z wysokim obcasem. Matka natura obdarzyła mnie bardzo niskim wzrostem,ale bycie drobną blondyneczką mi odpowiadało. Mężczyzną również.

Nadszedł czas pożegnania. Coś,co wolałabym załatwić szybko.
A najlepiej wcale.
Chciałabym machnąć ręką ,mruknąć coś pod nosem i wyjść.
Tak,jak zazwyczaj.
Jednak wiedziałam,że teraz nie wrócę tak szybko.
Poza tym widok zapłakanej córki Alexa i Jasmine wstrząsnął mną tak bardzo,że nie byłam w stanie zachować się jak gówniarz.
Maia, czarnowłosa siedmiolatka o przepięknych,niebieskich oczach,które odziedziczyła w genach po matce, przytuliła się do moich nóg ,szlochając.
W takich chwilach jak ta,nigdy nie wiedziałam co zrobić.
Wiele razy tak robiła,by dostać to,czego chciała.
A ja,jako ukochana starsza siostra ,zazwyczaj dawałam jej to.
Tym razem nie mogłam,a to bolało.
Schyliłam się,szepcąc jej do ucha kilka słów pocieszenia.
Spojrzała się na mnie swoimi wielkimi oczyma,po czym wcisnęła mi coś do ręki.
Zanim się obejrzałam,wbiegała już po schodach na górę .
-Masz być grzeczna,ciepło się ubierać,dużo jeść, nie imprezować,nie bić się, nie palić papierochów,nie sypiać z obcymi facetami i... - Jasmine zrobiła pauzę,zaczerpując powietrza – i nie zapomnieć o nas, Nastazjo .
-Nigdy o was nie zapomnę ,mamo – szepnęłam ,tonąc w jej objęciach.
Kiedy usłyszała ostatnie słowo, zadrżała.
Alexander spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach.
Wiedział,że gram,a powiedziałam tak tylko dlatego,że jego żona chciała to usłyszeć.
Chciała być moją matką,a ja nie potrafiłam tak o niej myśleć.
Moi rodzice nie żyli już od bardzo dawna.



Hilde nie odzywał się do mnie przez całą drogę do swojego domu.
Mieszkał dosyć blisko lotniska,a ja musiałam na nim być już o 4 nad ranem.
Poza tym,nieoficjalnie byliśmy parą -bynajmniej dla niego.
Ja nie traktowałam tego aż tak poważnie.
Nie spaliśmy ze sobą jeszcze,jedyne na co mu pozwalałam,to na delikatne pieszczochy.
Ja kierowałam się w życiu kilkoma zasadami,których nigdy nie złamałam i nigdy nie złamię.
Nikt o nich nie wiedział,nikt ich nie znał . Oprócz mnie,rzecz jasna.

Kiedy dojechaliśmy do domu mojego 'chłopaka' ,było grubo po 22 .
Bez słowa wyszliśmy z samochodu.
Otworzył drzwi,wpuszczając mnie pierwszą.
Rozebraliśmy się,poszliśmy do salonu.
Między nami nadal trwała cisza,której żadne z nas nie chciało przerwać.
Ja,bo mi się nie chciało,a on ,bo uraziłam jego męskie ego.

-A więc powiedz mi,dlaczego nie chcesz się ze mną kochać ? Jesteśmy ze sobą już miesiąc – warknął Hilde po ponad dwugodzinnym nie odzywaniu się.
Na moją twarz wpełznął uśmiech.
Usiadłam mu na kolanach, patrząc wyzywająco w jego oczy.
Było w nich coś,co hipnotyzowało .
Nie potrafiłam określić ich koloru .
Raz były zielone,drugi raz niebieskie.
Musnęłam delikatnie jego twarde usta.
-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie, Nastazja – powiedział surowym,lecz pełnym miłości głosem.
Ta miłość wiele razy odpychała mnie od niego.
-Chcę. Właśnie teraz .

Dwa razy nie musiałam powtarzać.
Chłopak wziął mnie na ręce, po czym wlazł na górę,do swojej sypialni .
Położył mnie na łóżku jak najdelikatniej mógł,po czym nachylił się nade mną.
-Jesteś taka piękna. Cudowna
Moje serce przyspieszyło.
Bałam się .
Powędrował wargami wzdłuż mojej szczęki,a kiedy odnalazł moje usta,drgnęłam.
Objęłam rękoma jego szyję,skubnęłam delikatnie jego dolną wargę.
Odniosło to skutek,którego najmniej się spodziewałam.
Tom mocniej zacisnął dłonie na mojej talii i jęknął cicho tuż przy moich ustach.
Zaśmiałam się.
-Nie śmiej się ze mnie – warknął groźnie,mocno mnie całując.
Poczułam jednak,że on również się uśmiecha.
Chłopak szybko zajął się naszymi 'zbędnymi' ubraniami.
Przesuwał dłońmi po mojej skórze,co sprawiało mi nie małą przyjemność.
Pocałował mnie .
Tak,jak jeszcze nigdy nikt. 
Twardy,gorący,długi pocałunek.
I wtedy zrozumiałam,jak bardzo go zranię.



W łazience doprowadziłam się do porządku dziennego.
Zakręciłam włosy, lekkim makijażem podkreśliłam oczy,a usta podkreśliłam czerwonokrwistą szminką. 
Założyłam na siebie ciemne dżinsy i biały sweterek odkrywający lewe ramię.
Następnie zeszłam do kuchni ,zrobiłam kanapki i dwie kawy.
Kiedy skończyłam,zjadłam to co moje.
Zaniosłam na górę drugą porcję.
Stanęłam nad śpiącym chłopakiem, odłożyłam tacę na szafkę nocną ,po czym lekko go szturchnęłam.
-Już wstaję – mruknął,otwierając jedno oko.
-Pytałeś się,czemu nie chcę się z Tobą kochać .
Hilde otworzył drugie oko i podparł się łokciami,dzięki czemu miał na mnie lepszy widok.
-No,wczoraj . Ale powiedziałaś,że chcesz.
- Tylko,że teraz to już koniec. Koniec z nami,Tom .
-Co ?
Zaśmiał się nerwowo .
-Co ty powiedziałaś ? - zapytał raz jeszcze .
Westchnęłam .
-To koniec Tom . Nie było żadnego związku. Nigdy się na coś takiego nie zgadzałam.
W oczach Norwega zobaczyłam złość.
Ogromną złość.
-Nie licz już na moje towarzystwo.
-Niby czemu ? - warknął .
Już go to nie bawiło.
-Bo ja nie sypiam dwa razy z tym samym facetem – odpowiedziałam,uśmiechając się najładniej jak potrafiłam.
A potem wyszłam .

Nazywam się Nastazja Stockl ,a to moja zasada numer jeden. 

_______________________________________________
To chyba mój najdłuższy rozdział w karierze. 
Czuję,że jest w nim dużo błędów,chociaż sprawdzałam to z 5 razy . 
No nic,mam nadzieję,że nie ocenicie zbyt pochopnie postaci Nastki ^^ .
Dziękuję za liczne komentarze i miłe słowa pod ostatnim postem,nie ukrywam,że bardzo mnie to zmotywowało ! :) :*
No i jeszcze dzisiejsza wygrana Velty <3 !
Szczerze mówiąc,nie ukrywam,że trochę szkoda Michiego,ale Kraft to zrekompensował ^^
Ktoś ogląda jutro Sylwię i Justynę ?
Bo ja już mocno ściskam kciuki ^^
Pozdrawiam ,
 Chil dish

środa, 4 lutego 2015

Pierwszy

-Antonina Stoch miała zaledwie 21 lat. Była dziewczyną pełną energii i charyzmy. Zawsze uśmiechnięta,gotowa służyć pomocą w dzień i w nocy. Zmarła,bo Bóg chciał mieć przy sobie taką osobę. Jestem pewien,że jest jej tam dobrze. Dziś,ostatni raz przyszli pożegnać ją rodzice, starszy brat Kamil z żoną Ewą, ukochany Maciej , chrzestny Michał z rodziną, chrzestna Monika z mężem, dalsza rodzina ,a także przyjaciele. Spoczywaj w pokoju, Antosiu. 
Gdzieś w oddali ktoś grał na trąbce ' Barkę' .
Chciałam oddalić się od tego miejsca myślami ,wrócić do dni,w których Antosia była przy mnie.
Jednak zamiast tego,w głowie ciągle miałam słowa faceta w czarnej kiecce.
Istna głupota.
Antek chciał zostać tutaj,przy Maćku i rodzinie ,a nie odejść.
A Bóg ?
To coś stworzone przez ludzi z niedowładem mózgu,żeby straszyć małe dzieci,że jak będą niegrzeczne pójdą do piekła.
A po śmierci tak naprawdę nie ma niczego .
Nie ma życia po życiu.
Nie ma nieba i piekła.
Wokół mnie wielu ludzi zanosiło się płaczem. 
Wszyscy współczuli mamie,tacie ,Kamilowi czy też Maciejowi.
A czy ktokolwiek pamiętał o mnie ?
Nie było to miłe,nie słyszeć swojego imienia,kiedy Ksiądz wymieniał osoby,które przyszły pożegnać zmarłą.
Co jeszcze lepsze,nikt nie powiadomił mnie o śmierci mojej młodszej siostrzyczki .
Miało mnie tutaj nie być.
I szczerze mówiąc, nie za bardzo chciałam w tym uczestniczyć.
Jednak wiecie co ?
Jest coś takiego,jak wspomnienia.
Cholerne sceny z życia wzięte,budzące smutek,radość,złość.
Sentymenty.
Uparcie siedzące w mojej podświadomości, atakując w najmniej oczekiwanym momencie.
Nie dają mi zasnąć,ale czy bez nich jest o czym śnić ?
Zostają na zawsze.
Czy to właśnie przez nie tutaj przyszłam ?
Podałam swoją wiązankę do przodu,po czym poprawiłam kaptur. Pierwsze krople deszczu pojawiły się zaraz po wyniesieniu trumny z kaplicy, a na dobre rozpadało się zaraz po jej zakopaniu.
Spojrzałam na moją wychudzoną mamę.
Widząc jej starą twarz,oczy bijące smutkiem na kilometr, miałam ochotę do niej podejść,mocno przytulić,powiedzieć,że tu jestem i bardzo ją kocham.
Jednak miałam swój honor .
Tylko,czy czasem nie trzeba oddzielić honoru od obowiązku ?
Wykrzywiłam usta w swoim firmowym,ironicznym uśmieszku.
Moim obowiązkiem było przyjście tutaj,nic poza tym.
Spojrzałam w lewo.
Mnóstwo wysokich,szczupłych facetów w czarnych garniakach.
Skoczkowie,mnóstwo skoczków ze wszystkich krajów.
Niektórzy płakali,inni uspokajali swoje dziewczyny.
Zauważyłam,jak Hilde delikatnie się do mnie uśmiecha.
Tak jakby chciał mi pokazać,że jest ze mną,wspiera mnie.
Jednak nie podejdzie,bo dzisiaj przyszedł do kogoś innego.
Wszyscy wielbili Antoninę Stoch,młodszą siostrę Kamila Stocha.
Jej serdeczna przyjaciółka Sandra,podtrzymywana przez Gregora od momentu spuszczenia białej trumny w głąb ziemi,nie mogła ustać na nogach ,wstrząsał nią szloch,który nie pozwalał złapać  oddechu. 
I Maciej Kot,stojący obok Kamila i Ewki .
Szczuplejszy niż zwykle,z zapuchniętymi oczami i zapadniętymi policzkami,trzymał w ręku bukiet róż.
 Było ich 21. 
Splecione czarną wstążką,piękne,białe róże.
21 ,bo tyle lat dziś skończyłby Antek.
Białe,bo to były jej ulubione. 
A w kieszeni Maćka małe, czerwone pudełeczko .
Planował,że za pół roku zostaniesz jego żoną,siostrzyczko .
Panią Antoniną Kot. 

_______________________________________________

Mamy jedynkę ! 
Lubię pisać tak krótko,ale wszystko co dobre kiedyś się kończy .
Zastanawiałam się długo,czy to opublikować,bo mam wrażenie,że coś pokręciłam.
Jak coś zauważycie,możecie mnie opierdzielić.
A następny rozdział może za 2 tygodnie .
O ile nauczycielom nie będzie się nudziło. 
Dwójka będzie o wiele dłuższa . ^^
Pozdrówki ! :*
Chil dish

poniedziałek, 2 lutego 2015

Prolog

- Nie będę przed Wami tego ukrywał. Szanse na jej przeżycie są znikome - powiedział Michał,unikając jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego . 
- Spójrz mi w oczy i powiedz,że moje dziecko umrze - głos mamy był spokojny.
Tak jakby nie wierzyła.
Jakby to,co właśnie powiedział jej brat było bzdrurą,zwykłym kłamstwem .
- Mięsak prążkowanokomórkowy jest nowotworem złośliwym serca. Jego lokalizacja w ciele Antosi...to nie byłoby
- Wyduś to z siebie do kurwy nędzy ! - ryknęła moja rodzicielka. 
Wiedziałem,jakie słowa nas czekają .
Jakie są rokowania. 
Ojciec złapał mamę za rękę,próbując ją jakoś wspomóc,uspokoić, pokazać,że nie tylko ona się martwi.
Tylko jak uspokoić kogoś,kto niedługo straci swoje najmłodsze dziecko ?
- Guz zlokalizowany jest w okolicy okołooponowej. Nie ma żadnych szans, nowotwór odkryto za późno, są przerzuty . Powinniśmy pomodlić się o to,żeby nie cierpiała za długo.
Po tych słowach odszedł. 
Po prostu poszedł sobie do swojego gabineciku. 
Czy tylko ja widziałem,jak po jego policzkach pociekły łzy ? 
W końcu był jej chrzestnym,najukochańszym wujaszkiem .
Objąłem Ewę ramieniem . Moja żona schowała twarz w dłoniach,lekko się trzęsąc. 
Moja matka usiadła na jednym z krzesełek na poczekalni . 
Była blada jak ściana .
- Sylwuś, kochanie - szepnął mój tata, dotykając jej ramienia. 
Po chwili osunęła się w jego ramiona,tracąc przytomność .
Kiedy obudziła się w szpitalnym już wiedziała. 
 Serce Anotniny Stoch przestało bić pół godziny temu .

_____________________________________________

Krótko,zwięźle i na temat. 
Prawie na temat xD .
Czy wy wiecie ile ja zastanawiałam się nad chorobą dla Antka ?!
Przestudiowałam wszystkie możliwe nowotwory. Chciałam być oryginalna.
Nie białaczka, nie,nie.
Nie wiem czy istnieje taki blog jak mój,o podobnej historii,mam nadzieję,że nie.
A o czym będzie,to przekonacie się za jakiś czas.
Liczę na waszą SZCZERĄ  opinię.
Pozdrówki 

Chil dish